You are viewing a single comment's thread from:

RE: Leniwiec myśli (9): Chwile z życia w dżungli

in #polish6 years ago

Leniwcu, w ostatnim czasie, z powodu mocno napiętego życiowego grafiku, nie mogłam pozwolić sobie na częste postowanie i czytanie tekstów polskich Steemian (choć przepisy kulinarne wszystkie obczajam nocami na bieżąco ;)) Twój tekst jest pierwszym od dawna, który przeczytałam powoli, w całości i to jeszcze powtarzając niektóre fragmenty (!) Wiele słów jest mi bardzo bliskie, rozbawiły mnie, zainspirowały, a nawet skłoniły do refleksji :)
Przypomniała mi się historia z czasów, gdy studiowałam w Pałacu Kultury i Nauki i żywiłam się w tamtejszym bufecie. Panie "taśmowo" wydawały ziemniaczki z mięskiem i surówką i jakaż była ich konsternacja (i oburzenie), gdy wybiłam ich z rytmu prosząc kaszę z kilkoma rodzajami warzyw i surówek. Nie wiedziały jak się za to zabrać, jak to podliczyć! Gdy w końcu odebrałam mój talerz z obiadem i włożyłam do ust pierwszy widelec z kaszą poczułam ten specyficzny smak i nieprzyjemny zapach, taaak, to były skwarki! Nieśmiertelne skwarki, postrach wegetarian ;))
Obecnie, podróżując, mam bardzo pozytywne doświadczenia. Szczególnie kuchnia azjatycka oferuje dania z natury wegetariańskie, a nawet wegańskie, choć oczywiście zdarzały się i takie knajpki, w których wszystko było z mięsem lub na mięsnym wywarze. No cóż, trzeba polubić się z lunchboxem :))
P.S. To byłby zaszczyt dla tagu #pl-wege, gdyby pojawił się tam ten Twój post. Swoisty "dekalog" (przez pół) wegetarianina!

Sort:  

Zupa na kościach! :) To dopiero brzmi upiornie :) Dziękuję za komentarz. Kilka tygodni temu żywiłem się przez cały tydzień w knajpie - niestety trochę nie miałem wyjścia, ale co wieczór odczuwałem to jedzenie. Po powrocie do domu wszystkie niedogodności minęły, więc na 100% musiały być to jakieś dziwne dodatki :) Tag oczywiście dodałem :)

Ha! Moje ciało zawsze wie, kiedy zjadłam w knajpie (albo u gdzieś "w gościach";))
P.S. Super, że ten artykuł jest na #pl-wege ✌️