Stereotyp uznawania McDonald’s za restaurację z niezdrową żywnością jest jednym z najpopularniejszych dotyczących tej sieci jak i większości innych marek fast-food. Korporacja jest wielokrotnie oskarżana o używanie najgorszej jakości mięsa, ogromnej ilości konserwantów i środków chemicznych, takich jak nawet leki przeciwwymiotne. Dodatkowo powszechne jest twierdzenie, że ryba czy słynne „McNuggets” powstają z mięsnej „papki” co kojarzy się ze sztucznością i szkodliwością.
Tak podobno wygląda między innymi Filet-o-fish czy McNuggets.
Korporacja całkowicie wypiera się tego oskarżenia. Osobiście trudno jest mi w to uwierzyć, gdyż sam mam kilku znajomych, którzy pracując w "maku" mówili to samo.
Producent odpowiada, że mięso pochodzi z przedniej i tylnej części krowy a z kurcząt używana jest tylko skóra i piersi. Zapewnia również, że mięso absolutnie nie jest faszerowane substancjami chemicznymi w zakładach, które je mu dostarczają oraz jest doprawiane w samej restauracji tylko solą i pieprzem. Nie zmienia to faktu, że drób i wołowina w USA jest szpikowana antybiotykami przed ubojem. Również Polska niestety jest na niechlubnym 2 miejscu pod względem używania ich wśród zwierząt. Według portalu ekologia.pl norma jest w naszym kraju przekraczana prawie 3 razy. Dawka zalecana to 50 mg/kg ciała a w rzeczywistości podawane jest 140 mg/kg.
Przeciwników firmy dodatkowo utwierdzają w przekonaniu takie eksperymenty, jak przeprowadziła amerykanka Sally Davies, która przez 6 lat codziennie fotografowała hamburgera z frytkami, udowadniając tym, że przez tak długi okres czasu żywność nie porosła pleśnią ani w żaden sposób nie zdegradowała się i na dodatek praktycznie nie zmieniła swojego wyglądu.
(adres strony z eksperymentem: https://www.flickr.com/photos/sallydavies/sets/72157624739645253/with/4951227579/)
Stwarza to wrażenie, że żywność jest naszpikowana substancjami chemicznymi, które mogą mieć negatywne działanie na zdrowie.
McDonald’s próbując być transparentnym, broni się, że jego jedzenie nie psuje się, gdy w powietrzu nie ma odpowiedniej wilgotności. Stwierdzenie to jest kontrowersyjne między innymi z tego względu, że praktycznie każda żywność, jaką kupimy w sklepie i pozostawimy w warunkach „domowych” zacznie ulegać degradacji w ciągu kilku do kilkunastu dni. Jeden z użytkowników portalu rozrywkowego joemoster.org udostępnił eksperyment porównujący frytki w McDonald’s i w KFC. Zostały one umieszczone w słoikach i szczelnie zamknięte.
Po 3 latach żywność z McDonald’s nie uległa degradacji w przeciwieństwie do tych z KFC, które były w znacznym stopniu rozkładu. Amerykanka Jennifer Lovdahl również sfotografowała swoje „McNuggets” po 6 latach i także brak na nich śladu rozkładu.
Mimo braku pewności, co do pełnej wiarygodności powyższych eksperymentów, można bez wątpienia sądzić, że jedzenie z McDonald’s nie należy do zdrowych i wszelkie poszlaki, mogące udowodnić tą tezę tylko pogłębiają stereotyp o korporacji.
Wielki nacisk konsumentów na transparentność firmy w produkcji żywności sprawił, że korporacja pierwszy raz w historii zezwoliła na nakręcenie materiału wideo ukazującego proces produkcji frytek w zakładzie w Fresco w Kalofornii. Do produkcji został zatrudniony nawet Grant Imahara, znana w USA postać występująca w słynnym „Mythbusters”.
W filmie możemy zobaczyć, że proces wygląda całkiem naturalnie mimo dodawania takich substancji jak dekstroza czy pirofosforan sodu. Ten drugi środek służy między innymi do zmiękczania wody i jest stosowany w mydłach. Mimo próby przekonania do siebie konsumentów, w internecie można z łatwością znaleźć substancje, do których McDonald’s się przyznaje. Między innymi jest to uwodorniony olej sojowy, który jest szkodliwym tłuszczem trans. W zakładach przetwórstwa żywności są w nim smażone frytki przed zamrożeniem i dostawą do restauracji.
Na smak i wygląd frytek frytek wpływa dimetylopolisiloksan – substancja należąca do związków zwanych silikonami. Znajduje się między innymi w szamponach, preparatach do uszczelniaia, smarach czy płytkach żaroodpornych. Dodaje się także TBHQ - konserwant i przeciwutleniacz. Spożywany w dużych ilościach może powodować raka.
Stwierdzono, że słynne frytki zawierają aż 18 substancji.
Sieć przyznaje się również do wykorzystywania w swoich bułkach azodikarbonoamidu - związku chemicznego, który występuje w tworzywach, z których są zrobione między innymi karimaty.W żywności znajduje się także dimetylopolisiloksan, który jest stosowany jako środek antypieniący dodawany do olejów do smażenia. Może on wywoływać biegunkę i nudności.
Mięso, które używane jest w burgerach to mięso pochodzące z CAFO (Concentrated Agricultural Feeding Operation) czyli wielkich farm, gdzie zwierzęta żyją w tak dużych grupach, że często chorują. Zapobiega się temu podając im w paszy wielkie ilości antybiotyków i hormonów. Wszystko to zostaje później w mięsie i trafia do posiłków.
Wniosek z tego jest prosty - wystrzegajmy się żywności fast-food. Smażone na głębokim oleju i wysoko przetworzone produkty, tłuste, kaloryczne i mało wartościowe z pewnością nie służą naszemu zdrowiu.
Na podstawie artykułów zamieszczonych na stronach:
ciekawe.org
ekologia.pl
joemonster.org
Czasami, w czasie podróży, nie dostaniesz nic innego niż fast-foody, obstawili nimi autostrady i lotniska. Raz na kilka miesięcy, jestem zmuszony z nich skorzystać, ostatnio zawitałem w Burger Kingu. Jak dla mnie, nie było żadnej różnicy miedzy tym co oni podają a MC Donalds. Smak tego wynalazku przypomina podgrzany styropian w sosie musztardowym, do tego sprzedawcy, automatycznie próbują wciskać frytki i cole ( mam jej użyć do mycia toalety, przecież do picia to się nie nadaje ) , gdzie te czasy, gdy w barach dworcowych, podawali uczciwe schabowe, sałatki, mizerie lub naleśniki z serem, czy krokiety z barszczem i kompot do picia....
To prawda, wszędzie pełno fast foodów, ale odradza się również moda na jedzenie typowo domowe i do tego na dworcach, między innymi we Wrocławiu na dworcu głównym. Co prawda jakoś nie powala, jedzenie zrobione jest trochę na odwal, ale przynajmniej jest jakaś alternatywa dla burgerów i frytek..
oczywiscie, za kazdym razem kiedy jem to dziadostwo to niedobrze mi sie robi
Tytuł posta troszkę brzmi jakbyś chciał udowodnić że jednak nie taki ten mac zły, ale treść mówi zupełnie co innego :D no ale jedzenie w fast-foodach i nie tylko macu zawsze było niezdrowe. Masa tłuszczu, kalorii w produkcie pozbawionym witamin i wszelkich niezbędnych składników, przesiąknięte solą, która bardzo źle wpływa na organizm (jej nadmiar).
Niezdrowość maca wynika raczej z gigantycznych ilości cukru i tłuszczu, cukru w zwykłym dressingu do sałaty jest tyle, że olaboga. Osobiście wolę też mieso w którym są różne części zwierzaka - bo wtedy jest w nim wiecej kolagenu, po co jeść same piersi jak w nich nie zbytnio nic ciekawego oprócz białka? Wolę zmielone ścięgna ze świetnym budulcem ciała - kolagenem.
Fajny post😀 Chociaż ja uwielbiam frytki z MC, bigMC i chickera😁 Oczywiście mam świadomość, że jest to mega niezdrowe, zwłaszcza że jakiś czas temu zatrułam się tym dziadostwem i przestałam to jeść 😏