Nadbużański Trójkąt...

7 września odbyła się wspaniała impreza sportowa już piąta edycja tego triathlonu...w końcu udało nam się wystartować, mi z kumplem Tomem... Dwa lata wstecz za późno postanowiliśmy się zapisać, miejsca ograniczone do 60 ekip dwu osobowych rozchodzą się w parę tygodni od ogłoszenia, zwlekaliśmy bo forma nie gotowa ja nigdy kajakiem nie pływałem Tomo 17lat temu ostatnio i tego się baliśmy ja trochę roweru bo trasa nad Bugiem obawiałem się piachów i się nie myliłem było ich dużo na trasie rowerowej...a nie wspomniałem czemu rok temu nie wystartowaliśmy, no udało nam się zapisać, lecz 4tyg przed kumpel zaprosił na grilla na działkę wiadomo popiliśmy, Tomasz niefortunnie wracając wpadł nogą w dół i skręcił kostkę. Pakiety startowe odsprzedać musieliśmy w ostatniej chwili. Tego roku ja nie wiedziałem czy trasa ciężarówka ułoży się że będę w domu 7wrzesnia, okazało się, że tak no ale chcąc się zapisać na 3tyg przed imprezą było oczywiste nie możliwe, nie rezygnując napisałem 3dni przed czy ktoś odsprzeda swój pakiet. Stało się dziewczyna zrezygnowała w ostatniej chwili odrazu napisałem do Toma że kupuje ten pakiet, on strasznie nie zadowolony bo już zaplanował sobotę z dziećmi i żona a wieczorem urodziny u koleżanki...Udało mi się go jednak namówić na start. Piątek wieczorem miałem wypić dwa piwa i w sobotę zawody... Niestety skończyłem na 7 ale przyczyny już nie będę opowiadał... Sobota pobudka 8 impreza ruszała chyba o 12 już nie pamiętam musiałem być wcześniej odebrać numery biegowe, więc pojechałem sam dodam że sobota była upalna, ok załatwiłem wszytko i czekałem na Tomka, aż dojedzie z rowerem. Przyjechał na 20min przed startem, ale nie miał wymaganego kasku na rower, miał pożyczyć od kumpla z pracy, który też brał udział w zawodach, udało się załatwić na 5 min przed startem ciągła nerwowa atmosfera z Toma strony u mnie luz na kacu lekkim .... Ok zaczynamy najpierw rower 15 km teren piaszczysto szutrowy ciężko mi idzie strasznie tomo zły że ja nie mam sił nie wiem czemu, po 8 km odzylem nabrałem sił i wyrównałem tempo. Rower ukończony czas na kajak to czego się najbardziej baliśmy i słusznie wiosłowanie nam nie szło, a nawet zapomnieliśmy jako jedyni zdjąć kasków rowerowych, wpłynęliśmy na miezliznę ogólnie tragedia. Kajak ukończony odrazu czas na bieg 10km i tu na ósmym pomyliliśmy drogę 🤨 dołożyliśmy dodatkowe 400m... Heh tych których wyprzedziliśmy minęli nas, lecz na koniec udało się dorobić stratę... Ukończyliśmy te morderczą przygodę na 37/60 ekip... Co jak co ale mi się podobało 😂😂😂😂