Smok ziemi czarnej. Kilka uwag o Śląsku i powieści Szczepana Twardocha.

in #polish7 years ago (edited)

,,Kim jestem? Dlaczego ciągle zadaję sobie to pytanie?Wiem, że nie zamknę się w narodowych przymiotnikach, bo oszukiwałbym sam siebie. Ale nie mogę udawać, że nie mam z nimi nic wspólnego – polski, niemiecki, śląski”.

Te pytania kierował do siebie Szczepan Twardoch na łamach miesięcznika ,,Znak” w 2012 roku. Był już wtedy pisarzem znanym, choć na szczyt polskiej literatury współczesnej wszedł nieco później, oczywiście za sprawą wystrzałowej Morfiny. Z kolei pytania te rozbrzmiały na nowo w październiku 2014 roku, kiedy to na półkach pojawił się Drach.

Na poziomie języka i formy powieść Szczepana Twardocha wywołuje lęk od pierwszej strony. Cóż mają oznaczać te dwudziestowieczne daty na początku każdego rozdziału? Ich rozrzut i ilość wydają się przypadkowe. Czytelnik nie bardzo wie, czy musi je zapamiętać, czy też ich sens ujawni się naturalnie w czasie lektury. Wątpliwości szybko zostają rozwiane – narrator przecież powtarza jak mantrę, że ,,nic nie ma żadnego znaczenia, wasze losy, ich losy, czyjekolwiek losy”.

twardoch_szczepan_drach.file__1.jpg

Czyj jest ten przekorny gest niejako unieważniający celowość lektury? Dracha właśnie. Ten wszechwiedzący narrator powieści jest smokiem (po śląsku: drach, niem. Drache). Widzi i słyszy wszystko, bo też sam jest wszystkim – najogólniej nazwać go można śląską ziemią. Ziemią rodzącą i pożerającą, z którą związani są Ślązacy. Drach jest bezlitosny i nieubłagany – mówi: ,,nic mnie to nie obchodzi, oni wszyscy cierpią, tylko ja nie cierpię. Czuję ich cierpienie, tak jak czuję ich zapach, ciężar i delikatny dotyk ich stóp”. Jest czymś w rodzaju podświadomego, pierwotnego szamanizmu. Ważna jest w tym kontekście postać Pindura – szamana i mistyka. Jest on oparty na rozpoznawalnym schemacie wiejskiego mędrca, który jest lekceważony przez otoczenie, a w istocie widzi więcej niż inni. Pindur czuje obecność dracha i próbuje go jakoś nazwać poprzez pogańskie rozumowanie.

Drach bacznie przygląda się dwóm śląskim rodom: Magnorom i Gemanderom. Ich losy są treścią powieści. Akcja obejmuje niemal cały XX wiek i toczy się na Górnym Śląsku (rejony Gliwic, Rybnika, Zabrza i Pilchowic). Otwierająca scena, plastyczny opis świniobicia, wprowadza pierwszego bohatera utworu, Josefa Magnora. Jest on pradziadkiem drugiego z podstawowych bohaterów, Nikodema Gemandera. Ich losy dzieli prawie pięćdziesiąt lat – lecz drach mówi, że nie dzieli ich nic. Wzór powieściowy należałoby uznać za sagę – lecz i tu drach się sprzeciwia, bowiem nie uznaje on żadnej chronologii. Wszystko dzieje się równocześnie i równolegle.

Smoczy narrator wielokrotnie przywołuje takie zdania, jak: ,,dwadzieścia lat później, ale w tym samym czasie”. Taka narracja nie ma wprowadzać czytelnika w konsternację, lecz objawia szerszy plan autora na powieść. Drach nie tylko sprzeciwia się chronologii – on pozbawia bohaterów ich indywidualności, osobowości. Jednostka stopniowo traci swą historię, poczucie przynależności, a w końcu także i własne imię, daty i jakąkolwiek odrębność. Wszystko to na rzecz osobliwie rozumianego, wspólnego, totalnego losu.

Oto na jednej stronie młody Josef Magnor wraca od kochanki do żony. Dzieje się to w pierwszej połowie XX wieku. Jest zdezorientowany, nie wie, co czuje do żony. Jest pozbawiony języka, którym mógłby się wyrazić. Z kolei stronę później drach rzuca czytelnika do współczesności, gdzie Nikodem Gemander, ceniony architekt, próbuje ułożyć swoje życie. Jest rozwiedzionym ojcem dziewczynki, uwikłanym w romans z młodszą dziennikarką. Nie potrafi zasnąć bez środków nasennych i alkoholu.Wydawałoby się, że człowiek sukcesu XXI ma wszystko, by w pełni kontrolować swoje życie. Drach jednak mówi inaczej. Wszystko dzieje się w tym samym momencie i pod jego czujnym okiem. Czas nie ma dla niego znaczenia, podobnie jak pojedynczy los – Nikodem powtarza błędy swoich przodków, a jego odrębność nie istnieje. Powiela życie poprzedników – śląskich górników, powstańców, żołnierzy.

Chorzow_ul_Szpitalna_familok.JPG

Drach nie jest zbyt błyskotliwym, rozemocjonowanym i wylewnym narratorem. W końcu jego język też nie ma znaczenia. Mówi prosto, zwięźle, unika patosu i zbędnych ozdobników. Uwielbia za to powtórzenia, zwłaszcza imion: ,,Josef na warcie. Josef biegnie do ataku. Josef kuli się pod ogniem. Josef wynosi rannego kamrata”.Powieść Twardocha nie celuje w aforyzmy. Jej język stanowi kolejny wymiar jednolitości przejawiającej się w formie i fabule. Poza językiem polskim, w partiach dialogowych występuje śląski (w tym odmiana ,,wasserpolska”) i niemiecki. Nie dołączono do nich żadnych przypisów, co może mieć dwojakie konsekwencje. Po pierwsze, czytelnik rozumiejący śląski ma rzadką okazję, by w epickiej prozie zasmakować owego dialektu (Twardoch korzystał z najnowszych ustaleń towarzystwa Pro Loquela Silesiana). Po drugie, czytelnik niezaznajomiony ze śląskim dialektem wejdzie jakby na kolejny poziom obcości i nieprzystępności powieści, co można uznać za jej dodatkowy walor.

maxresdefault.jpg

Waham się, gdy rozpoczynam ten akapit. Łatwo bowiem popaść w egzaltację i przesadę, gdy człowiek opowiada wprost o najgłębszej warstwie przemyśleń odbiorczych, która wytwarza się podczas lektury, a która zwyczajowo nie jest wyciągana na wierzch w recenzjach.

Drach jest dla mnie jedną z tych powieści, które przywracają wiarę w moc sprawczą literatury. To właśnie cecha najlepszych książek – poczucie, że jej słowa są po prostu dla ciebie. Z biegiem lat człowiek poznaje takich utworów coraz mniej, w końcu dosyć szybko stajemy się ukształtowanymi jednostkami i trudniej o utwory – nazwijmy to –,,założycielskie”. Gdzieś zanika ich potrzeba. Często oczywiście posługujemy się wyświechtanymi hasłami, że dana powieść ,,skłoniła do refleksji” lub ,,miała przesłanie”. O wielu dziełach można to powiedzieć i każdy intuicyjnie rozumie, co to oznacza. Tutaj chodzi mi jednak o to wyjątkowe poczucie totalnego poddania się powieści, która wkrada się w życie czytelnika. W tym stanie jest coś wręcz niebezpiecznego – nie trzeba daleko szukać przykładów niewłaściwego wpływu sztuki na człowieka.

W wywiadach Szczepan Twardoch jak ognia unika wskazówek interpretacyjnych. Nie wykłada na ławę metaforyki tytułowej bestii. Użył tej przenośni, bo nie potrafił inaczej nazwać związku tego aspektu śląskości. Drach jest nie do ujarzmienia - wymyka się odbiorcy i w trakcie lektury, i po niej. Bardzo dobrze - nie potrzeba mi pełnej interpretacji tej figury. Wystarczy to, że ona cały czas gdzieś się tam czai. Znam opisywane przez Twardocha rejony, mieszkam blisko Josefa Magnora i jego rodziny. Znam pomnik powstańców śląskich w Gierałtowicach. Wiem o tym, że czerwonoarmiści zabili w Bojkowie (dawniej Szywołd) ponad dwustu mieszkańców. Słyszałem o tych rytualnych przysięgach mężczyzn, którzy przyrzekają nigdy więcej nie zjeżdżać w kopalniach na dół.

Drach wyciąga na powierzchnie te właśnie sensy, które czuje się, mieszkając na Górnym Śląsku. Nie daje łatwych odpowiedzi, daje nowe spojrzenie na otaczający świat. Inaczej patrzę na hołdy, ten niezbywalny element śląskiej mitologii, który po lekturze Dracha istotnie jawi się jako nadziemne smocze cielsko – niewiele w sumie potrzeba, by w kawałkach węgla dostrzec podobieństwo do łusek tajemniczej bestii. Inaczej też można patrzeć na familoki, te charakterystyczne budynki z czerwonej cegły – zupełnie tak, jakby w każdym z okien dało się dostrzec ślady śląskich pokoleń, kurzących i pokrzykujących na bajtli. Wierzę Twardochowi, który czuje, że krew przodków płynie w nim, w podziemnych rzekach i sokach drzew. Pytania o śląską tożsamość – nawet to proste: kim jestem? – muszą pozostać bez odpowiedzi. I nawet jeśli ta śląska tożsamość jest samotna, wykorzeniona, to można się w niej odnaleźć i pewniej kroczyć po jej czarnej ziemi – uświadamia to właśnie wybitna powieść Twardocha.

Cytat początkowy za: Sz. Twardoch, Tożsamość samotna, dostęp internetowy:
http://www.miesiecznik.znak.com.pl/6802011szczepan-twardochtozsamosc-samotna/

Pozostałe cytaty za: Sz. Twardoch, Drach, Kraków 2014.

Zdjęcia: google.

Sort:  

Przeczytałam z przyjemnością. Warto polecać i recenzować dobre książki.

Zapraszam również do dodania tagu #pl-ksiazki i nadrzędnego #pl-sztuka.

Dziękuję za opinię oraz za zwrócenie uwagi na te tagi! Ja tutaj nowy, nie wiedziałem:)

Moim zdaniem, Szczepan Twardoch jest najlepszym żyjącym polskim pisarzem. Lepszy od Dracha może być tylko Król tego samego autora.
edit: w recenzji jest błąd - jakoby książka była najnowszą książką autora ;)

Dziękuję za zwrócenie uwagi, faktycznie, tekst powstał jakiś czas temu i akurat to zdanie jest nieaktualne:) "Król " jest znakomity, i uważam za celną decyzję Twardocha, by stworzyć z niego powieść nieco lżejszą w problematyce.

Cześć! Redakcja Tygodnika Kuratorskiego jest pod wrażeniem Twojej twórczości i chcemy prosić Cię o zgodę na publikację opisów oraz linków do Twoich postów w przyszłych numerach. Zależy nam na promocji wartościowych treści poprzez tworzenie cotygodniowego artykułu zbiorczego. Więcej możesz przeczytać tutaj: Tygodnik Kuratorski #0

Dzień dobry!
Dziękuję! Jestem szczerze zachwycony tym, że tekst uznano za ciekawy. Nie spodziewałem się tego, zwłaszcza, że jestem "nowy"
Z radością zgadzam się na publikację opisów i linków. Wspaniale będzie w ten sposób tworzyć polską społeczność Steemit. Pozdrawiam!