W ostatni poniedziałek i wtorek rozegrano turniej finałowy Pucharu Polski. Impreza odbyła się na nowym lodowisku w Bytomiu i szczęśliwie obyło się bez niespodzianek wirusopodobnych. Piszę o tym nie bez powodu, bo w wielu miejscach na świecie rozgrywki hokejowe często są torpedowane przez wykrywane zakażenia wśród hokeistów. NHL przełożyła już blisko 80 spotkań, co spowodowało wycofanie się najlepszych hokeistów z Igrzysk Olimpijskich, IIHF odwołał 6 imprez mostrzowskich zaplanowanych na styczeń, a finał Pucharu Kontynentalnego przełożył na marzec, choć podejrzewam, że to może nie być koniec przygód z tą imprezą. I jeszcze Szwajcarzy odwołali drugi raz z rzędu najstarszy turniej hokejowy na świecie, czyli Spengler Cup. To tylko najważniejsze z perturbacji, bo ileż to przełożono pojedyńczych meczów.
W Polsce natomiast sprawy mają się całkiem dobrze. Do tej pory przełożono tylko 4 mecze ligowe, a przedmiot dzisiejszego wpisu odbył się bezproblemowo i to przy pełnej publice!
Wszystko zaczęło się w poniedziałek dwoma meczami półfinałowymi. Nie będę ich tutaj dokładnie relacjonował, kilka tylko moich wrażeń. Obydwa mecze były niezwykle zacięte. W obydwóch zmieniało się prowadzenie w trakcie gry. W żadnym z półfinałów nie było momentu, by któraś z drużyn prowdziła więcej niż jednym golem. Gole padały tak w przewagach, jak i w osłabieniach, w czym szczególnie wyspecjalizowali się hokeiści KH Toruń. Nie brakowało twardej gry ciałem. Nie brakowało również wykluczeń, czasami gwizdanych po aptekarsku. Ale do pracy sędziów trudno się przyczepić. Za nimi też dobry turniej, choć zawsze są obawy o postawę polskich arbitrów. W obu wreszcie zwyciężały drużyny aktualnie niżej rozstawione. Mieliśmy więc do czynienia formalnie z niespodziankami, ale przy tak wyrównanej stawce ligowej, takie wyniki pojedyńczego meczu mogły się zdarzyć. Prawdziwa weryfikacja nastąpi w play-offach. Dla porządku podaję wyniki półfinałów:
GKS Katowice - KH Toruń 4-5 (2-1,1-2,1-2)
Kibice GKS-u Katowice wypełnili szczelnie (sic!) jedną z trybun bytomskiej hali, źródło: hokej.net (fot. Klaudia Baron)
Katowiczanie zagrali w strojach upamiętniających 40-stą rocznicę wydarzeń w Kopalni Wujek, źródło: hokej.net (fot. Klaudia Baron)
Cieszący się z awansu do finału hokeiści KH Toruń, źródło: hokej.net (fot. Klaudia Baron)
Unia Oświęcim - Cracovia Kraków 3-4 (0-0,1-2,2-1,0-0, najazdy 1-3)
W tle walki na lodzie trwała fiesta kibiców, w tym wypadku tych z Oświęcimia, źródło: hokej.net (fot. Michał Chwieduk)
Krystian Dziubiński właśnie otworzył wynik meczu, źródło: hokej.net (fot. Michał Chwieduk)
Radość po awansie, źródło: hokej.net (fot. Michał Chwieduk)
W ten sposób spotkanie finałowe rozegrali hokeiści z Krakowa i Torunia. Ten mecz był inny niż półfinały. Obie ekipy skupiły się na asekuracji tyłów i próbach szybkich ataków. Mecz bez wątpienia lepiej rozpoczęli torunianie, którzy częściej stwarzali zagrożenie pod bramką Cracovii. Wynikało to z dobrze zorganizowanego forczekingu, który zmuszał często krakowian do błędów. Cóż z tego, skoro nie udało się zdobyć żadnej bramki.
Przed meczem finałowym było wzniośle i uroczyście, zagrano i zaśpiewano hymn Polski, źródło: hokej.net (fot. Klaudia Baron)
Przy wyniku 0-0 rozpoczęła się druga tercja. I w moim przekonaniu była to przełomowa część gry. Krakowianie strzelali z każdej nadarzającej się sytuacji, ciągle stwarzając presję na obrońców i bramkarza KH Toruń. Włączyli też swój forczeking, z którym Stalowe Pierniki często nie potrafiły sobie poradzić. W efekcie wreszcie wpadła pierwsza bramka, po błędzie toruńskiego obrońcy, krążek w siatce ulokował Erik Němec. Była dopiero 25. minuta meczu i pamiętając półfinały, można było spodziewać się nagłych zmian sytuacji. Nic jednak z tych rzeczy. Cracovia wciąż atakowała, a torunianie nawet, gdy stwarzali sytuacje podbramkowe, to mieli problem z trafieniem w światło bramki. Efekt? Bilans strzałów w drugiej tercji brzmiał 19-1 dla ekipy ze stolicy Małopolski. Choć gra wcale nie była tak jednostronna.
Radość po zdobytej bramce, źródło: hokej.net (fot. Klaudia Baron)
W ostatniej odsłonie hokeiści z Kujaw próbowali odrobić tą minimalną stratę, ale czynili to dość nieudolnie. Gdy do tego w 46. minucie Martin Dudaš wykorzystał jeszcze jeden błąd obrony KH Toruń i podwyższył wynik na 2-0, wydawało się, że Cracovia już nie wypuści zwycięstwa. Torunianie oczywiście próbowali zdobyć choćby honorowego gola, ale nic z tego nie wyszło. Pod koniec postawili wszystko na jedną kartę, zdjęli bramkarza, co skończyło się golem podsumowującym na 3-0. Jego autorem był Jewgienij Bodrow.
Puchar otrzymuje kolejną tabliczkę z nazwą zwycięskiej drużyny, źródło: hokej.net (fot. Klaudia Baron)
Hokeiści Cracovii z Pucharem Polski, źródło: hokej.net (fot. Klaudia Baron)
Podsumowując, za nami udany turniej hokejowy. Ciekawe mecze, dobra organizacja, gorący doping i przede wszystkim brak wspomnianych na początku problemów złożyły się na taką opinię. Była też telewizja, więc wszystkie spotkania można było zobaczyć na żywo. Zrodziła się nam już jakiś czas temu fajna tradycja w okresie świąteczno-noworocznym. To jeden z niewielu dobrych produktów polskiego hokeja, broniący się także poziomem sportowym. Poniżej jeszcze skróty ze wszystkich meczów:
GKS K. - KH Toruń: https://sport.tvp.pl/57653257/hokej-puchar-polski-12-finalu-gks-katowice-kh-energa-torun-skrot-meczu
Unia O. - Cracovia K.: https://sport.tvp.pl/57657488/hokej-puchar-polski-12-finalu-re-plast-unia-oswiecim-comarch-cracovia-skrot
Finał: https://sport.tvp.pl/57677252/hokej-puchar-polski-final-comarch-cracovia-kh-energa-torun-skrot
@tipu curate 2
Upvoted 👌 (Mana: 0/83) Liquid rewards.