Źródło: ChatGPT
Dobry wieczór.
Wstałam nawet chętnie. Żałowałam, że minęły urodziny. Mimo tego, że nie wyprawiałam urodzin to czułam się po prostu jakoś tak fajnie. Zastanawiałam się tylko nad brakiem telefonu od babci, ale informacja miała nadejść dopiero później..
W pracy bardzo dużo nauki. Są rzeczy, które z manualami już potrafię powoli zrobić, ale ogrom nauki mnie przytłacza. Bardzo dużo od siebie wymagam stąd mam takie podejście, że ooo, jednak można by było lepiej, więcej, bardziej.. A może jednak nie. Kolega, który też zupełnie niedawno objął analogiczne stanowisko tylko w Warszawie powiedział mi, że on zaczął kumać dopiero po miesiącu. Trochę mnie to podniosło na duchu, ale jednak wewnętrzny krytyk i tak nakazywał ogarnąć wszystko na JUŻ. Tak się niestety nie da. Stresuje mnie siedzenie w biurze. Znacznie swobodniej czuję się, gdy jesteśmy z koleżanką same. Mam wtedy więcej odwagi, żeby pytać i mówić wprost, że czegoś nie rozumiem.
W drodze z pracy do domu zadzwoniła babcia, ale nie odebrałam. Nie lubię rozmawiać jak prowadzę, bo mnie to rozprasza. Oddzwoniłam do niej od razu po powrocie do domu. Przeprosiła mnie, że nie zadzwoniła wczoraj, ale przez pogrzeb zupełnie pomyliły jej się dni. Zdziwiłam się o jakim pogrzebie mówi i okazało się, że ciocia zmarła. Bardzo chorowała, najpierw udar, potem jakieś komplikacje i ostatnie dni to już walczyła o życie na OIOMie i niestety przegrała tę walkę. Jest mi bardzo przykro. Bardzo ją lubiłam i zapamiętam ją jako jedną z najserdeczniejszych i ciepłych osób z rodziny. Nie wiem dlaczego nie powiedzieli mi od razu i nie powiedzieli, że w sobotę był pogrzeb. Jak naprawię auto to po prostu pojadę na cmentarz i zapalę świeczkę. Jest mi bardzo przykro i płyną mi łzy, gdy piszę te słowa. Bardzo się też martwię teraz o wujka, bo gdy zmarła jego pierwsza żona to bardzo mocno rzucił się w wir alkoholu. Mam nadzieję, że tym razem wygra ze swoimi demonami i przeżyje żałobę na trzeźwo. Ja też tego pragnę. Jest mi bardzo przykro.
Jestem rozjechana psychicznie. Gdy już próbowałam łapać równowagę to nadeszła wiadomość, że chcą mnie cofnąć z powrotem na stanowisko lidera. Bo tak. Bo potrzeba silnej ręki do wyprowadzenia magazynu z problemów. Serio? Tak ma wyglądać moja praca, że jak tylko będzie jakiś problem to będę rzucana jak pionek? A co z delegacją? A co z moją nauką? Nic z tego nie rozumiem i czuję wewnętrzny opór przed tym co się dzieje w mojej firmie. Lubię moją pracę, lubię moją firmę, ale po prostu czuję niezgodę. Jutro się wszystko okaże. No nie podoba mi się to, strasznie.
Mam w sobie jeszcze resztki woli walki. Nie chcę się poddać. Wiem, że ten zły czas przeminie. Zawsze przemija. Tylko muszę pozostać trzeźwa to wszystko będzie w porządku i w końcu się pozbieram. Najgorszy w tym wszystkim jest brak kontroli, ponieważ nie mam kompletnie wpływu na złe rzeczy, które mnie spotykają. Co mogę zrobić? Przetrwać. Buja moją łódką na morzu życia, ale ja się nie poddam. Jeszcze nie teraz..