PIerwsza wizyta w schronisku - jestem domem tymczasowym dla psiaka.

in #pl-artykuly7 years ago

Byłam raz w przytulisku w Grzawie malej miejscowości niedaleko Pszczyny. Mój chłopak robił zdjęcia psiakom, które szukają nowego domu. Było lato, ładna pogoda a pieski były wesołe, rozbiegane. Nawet jeden mały dzikus mnie chapsnął, ale nie z agresji, tylko podekscytowania. Odebrałam “Zwierzęcą Arkadie” pozytywnie.
28056048_2003588759657291_6346503587806784600_n.jpg
Kolendra 🐺

Inaczej było w niedziele… w KTOZ Schronisko dla Bezdomnych Zwierząt w Krakowie. Schronisko w niedzielę zamieściło na swoim fanpage aple. Dotyczył on obecnych mrozów. Chyba czujemy, że jest cholernie zimno, w Krakowie ponad - 10 stopni. Schronisko apelowało, aby brać psiaki i koty do tzw. domów tymczasowych. Nie byli w stanie umieścić wszystkich psów w ogrzewanych boksach. Z tego co mówiła pracownica schroniska maja ponad 200 piesków.

Nie zasyanawiliśmy się długo co robić! Porwaliśmy smycz i obrożę z domu i pojechaliśmy na ulicę Rybną 3 w Krakowie. Przed wyjściem mówię do chłopaka, że nie byłam nigdy w schronisku i boje się mojej reakcji. Jestem bardzo empatyczna i cierpienie zwierząt szczególnie mnie boli, a zarazem wzrusza. Dotarliśmy na miejsce.

Budynek był duży, w środku panował bardzo specyficzny zapach. Taki trochę psi, trochę pachniało karmą, nie umiem tego do końca opisać. Było tłoczno, pracownicy schroniska, wolontariusze i sporo ludzi już z pieskami na smyczy gotowi do wyjścia i ci, którzy przyjechali po psiak czy kota na tymczas.

Pani na recepcji zapytała, czy po pieska na tymczas, odpowiedzieliśmy, że tak. Zapytała, czy mamy psa/psy w domu? Czy chcemy przygarnąć małe/dużego psiaka itd. W naszej sytuacji (domu rodzinnym chłopaka, są 3 przyjazne psy i dwa koty) dostała się nam Kolenda. Czarna, trzyletnia suczka. Bardzo, ale to bardzo boi się ludzi. Z innymi psami nie ma wielkich problemów. Jest nieufna w stosunku do człowieka.

Pracownica opowiedziała nam jej historię. Dwa lata temu została odebrana bezdomnemu mieszkającemu na działkach. Pan miał 49 psów, które były wygłodzone, zaniedbane… Sprawa ponoć była nagłośniona w uwadze, nie mogę znaleźć jednak tego materiału na internecie.

Dostaliśmy Kolendrę na smyczce, była przyklejona ze strachu do ściany. Gdy chcieliśmy ją pogłaskać, cała drżała ze strachu. Na szczęście nie jest agresywna, nie wydaje żadnych dźwięków. Nie szczeka, nie skamle, z przerażenia się kładzie.

Godzinę czekaliśmy w kolejce do weterynarza, który dał nam wypis i książeczkę zdrowia psa. Gdy czekałam w kolejce, widziałam inne przestraszone psy. Znajdywały się również takie, który były radosne i lgnęły do człowieka.

No i wiecie, stoję w tej kolejce i dociera do mnie, że jestem w miejscu, gdzie jest ponad 200 istot, **które ktoś wyrzucił, porzucił czy oddał… ** Po prostu ich nie chce... Łzy napływały same do oczu, starałam się powstrzymać. Podjęłam decyzje o wolontariacie.

Co do naszej biedy - Kolendry przez 2 dni nic nie zjadła. Siedzi boroczka pod ścianą. Każdy nasz intesywny ruch ja straszy. Potrzebuje dużo czasu aby nabrać zaufania. Będzie u nas ok 2 tyg - dopóki mrozy nie odpuszczą. Nie możemy jej przygarnąć, dużo nas nie ma wdomu, szczególnie gdy zrobi się wiosna - wyjazdy, wycieczki. Będę mieć rozdarte serce, chciałabym jej pomóc pokochać człowieka, zaufać mu. Dlatego jak tylko będę mogła, będę ją odwiedzać i inne psiaki i koty w schronisku. Na razie tak mogę pomóc.

A ty, jeśli masz możliwość i miejsce w domu, pomóż! Pomyśl, że spędzasz cały dzień i całą noc w pomieszczeniu którym temperatura sięga zera jak nie temperatury minusowej…
W każdym z miast jest schronisko, które potrzebuje pomocy. Może to być karma, koce na posłania a czesem przelew na 5 zł na pokrycie faktury za ogrzewanie.

Wato, pomagać, dobro powraca.

Sort:  

Sunia przeżyła piekło na działkach, traumę w schronisku.... i czeka ją następna, chyba największa. Za kilka dni będzie do Was lgnęła, pokocha, i wróci do schroniska po mrozach. Współczuję Kolendrze.

Gdybyśmy tylko mogli ją zabrać na stałe na pewno by tak było. Nie jestem pewna czy przez te dwa tygodnie suczka się "rozkręci" nadal siedzi nieruchomo w jednym miejscu cały dzień i patrzy.

Przyzwyczai się, pokocha. Zwierzę to nie buty, które można wyrzucić. Może zrobić to ostatniego dnia mrozów, będzie merdała ogonem, cieszyła się, że wreszcie ma dom... a tu znowu d.....a.
Może trzeba jej było nie robić nadziei na dom?

zgadzam się z @anka w 100%. Szkoda psinki. No, ale lepsze to niż by miała marznąć..

To i tak ciężkie decyzje nawet decyzja o zostaniu domem tymczasowym.

Uważam że dobrze postąpiłam biorąc ją do domu na czas mrozów mogła ich tam w ogóle nie przeżyć.

Szacun! Nie jestem jakims fanatykiem psów, chociaz koty uwielbiam. Podziwiam bo majac psa trzeba wstawac rano i wychodzic na spacery i to nie ogranicza sie do jednego razu dziennie :) A ja maly leniuszek jestem dlatego lubie kociaki. Caly dzien chodzi swoimi sciezkami, przyjdzie sie najesc, do kuwety zrobi co trzeba i tylko domaga sie glaskania. Pasuje mi taki uklad :)

Psiarze natomiast musza miec w sobie ta czastke poswiecenia i milosci [nie odmawiam tego oczywiscie innym wielbicielom zwierzat] oraz zaangazowanie w "zwiazek" ze zwierzakiem by poswiecic czesc swojej wygody i snu na jego koszt. Stad moj podziw.

Kot natomiast w dupie ma nasze potrzeby i jak trzeba to sam Ciebie obudzi o 4 w nocy bo... no bo tak i tyle - w koncu jest kotem:)

Tak wczoraj o 6:40 wstałam i śmigalalm z psem :)

Brawo! Gratuluję.

To jest właśnie dar serca. Domy tymczasowe są bezcenne ponieważ pomagają socjalizować wycofane zwierzaki i ponownie uczą je, że człowiekowi można zaufać.

W przypadku kolendry trzeba naprawdę dużo pracy ale wiem ze da się wrócić normalne szczęśliwe życie takiemu psiakowi

W tą stronę też to działa, psy po przejściach maja porysowaną psychikę