Źródło:
własne doświadczenia, rozmowy z ludźmi
Photo is free for commercial use from pixabay.com.
Tokenizacja to metoda pozyskiwania kapitału zyskująca popularność w ostatnich latach. W tym poście chciałbym Was uświadomić o potencjalnych wadach tej metody inwestowania z punktu widzenia inwestora.
Po pierwsze, to, że ktoś się tokenizuje, nie znaczy, że jest nowoczesny. Czasami jest to tak desperacji spowodowany tym, że dany biznes nie mógł pozyskać kapitału w inny sposób. Na przykład, banki wolą dawać kredyty biznesom które już działają co najmniej kilka lat, niż dawać kredyty na uruchamianie nowych biznesów. Sprzedaż akcji jest bardziej skomplikowana z prawnego punktu widzenia i droższa do przeprowadzenia, a i dopuszczenie na giełdę wymaga wielu wysiłków. Można także próbować z funduszami VC, angel inwestorami czy pieniędzmi z UE. I zazwyczaj, dopiero gdy wszystkie powyższe metody nie wypalą, to wtedy pojawia się "nowoczesny" pomysł stokenizowania biznesu.
Często też tokenizacja jest użyta jako "dołożenie do pieca" w biznesie, który wcześniej pozyskał/pozyskiwał kapitał w inny sposób. Może to sugerować, że biznes nie idzie tak dobrze, jak było w planie gdy kapitał był pozyskiwany wcześniej, a z drugiej strony, tokenariusze dołączający później często będą mieć gorsze warunki inwestycji, bo inwestują później, więc sumarycznie - dostają gorsze warunki, ale przynajmniej inwestują w gorzej przędący biznes. Ciekawe, czemu akurat kwota z tokenizacji, często dużo mniejsza niż ta uzyskana wcześniej, miałaby wszystko zmienić.
Więc teraz warto się zastanowić - skoro banki czy fundusze, które mają wiele lat doświadczenia w inwestowaniu, nie chcą w coś zainwestować, bo uważają, że nie warto, to zastanów się po prostu zanim Ty to zrobisz. Nie mówię, żebyś nigdy w nic tokenizowanego nie zainwestował. Po prostu się zastanów, nie inwestuj tego samego dnia w którym się dowiadujesz o jakiejś tokenizacji, poczytaj o innych podobnych firmach itd.
Po drugie, w przypadku zadłużenia się biznesu, przynajmniej w Polsce, pożyczkodawcy mają pierwszeństwo w spłacie długów przed inwestorami. Może też się zdarzyć, że Ci pierwsi będą mieć więcej do powiedzenia.
Po trzecie, często po tokenizację chcą sięgać biznesy... kontrowersyjne. Jeden z byłych pracowników pewnej firmy zajmującej się tokenizacją, napisał kiedyś na Telegramie: "zapytań o tokenizację urządzeń do strukturyzacji wody miałem dziesiątki". Pamiętaj, że inność nie równa się innowacyjność.
Po czwarte, spośród wielu tokenizowanych biznesów które śledziłem przez ostatnie kilka lat, generalnie większość nie dowiozło. Mało który naprawdę dotrzymuje obietnic wobec inwestorów, przynajmniej w terminie i regularnie [nie twierdzę, że w przypadku spółek akcyjnych jest lepiej!]. Oczywiście powody są różne - czasem po prostu pech, zmiana prawa, choroba szefa. Jednak często po prostu prognozy biznesowe w whitepaperach są przesadzone, a biznes rozwija się dużo gorzej niż zaplanowano, bo plan był oderwany od rzeczywistości. Nie pomaga tutaj ewentualne pośrednictwo firmy przeprowadzającej tokenizację, jeśli biznes nie zorganizował jej samemu. Firma taka zazwyczaj oprócz flat opłaty na początku, dostaje % od wpłaconej przez inwestorów kwoty, więc w jej interesie jest żeby sprzedano jak najwięcej tokenów (a wyssane z doopy liczby w whitepaperze temu sprzyjają). A to, co się będzie działo za kilka lat, to ich nie obchodzi, bo oni tylko przeprowadzali tokenizację, proszę mieć pretensje do biznesu.
Po piąte, zwróćcie uwagę jak często minimalny próg powodzenia inwestycji, tzw. softcap, jest w tokenizacji wielokrotnie mniejszy od maksymalnej do zebrania kwoty inwestycji, tzw. hardcapu. Jest to robione specjalnie, aby nie musieć oddawać kasy inwestorom w przypadku nieosiągnięcia softcapu [notabene, dziwnym trafem często jeśli zbiórka nie idzie tak jak oczekiwano, to tuż pod jej koniec pojawia się większy inwestor-zbawca który zainwestuje akurat tyle, żeby ten softcap jednak został osiągnięty; nie mówię tutaj o naturalnym przyspieszeniu zbiórki pod koniec przez wielu małych wpłacających, tak jak np. w zbiórkach charytatywnych na chore dzieci, ale wpłacenie dużej kwoty przez jednego-trzech graczy]. Jednocześnie, w zdecydowanej większości przypadków, gdy zebrana kwota inwestycji kończy się tuż ponad softcapem, to nie pozwala to na rozkręcenie biznesu w taki sposób, w jaki oczekiwano w whitepaper; do tego potrzebny był hardcap. W rezultacie, mimo pozornej korzyści dla inwestorów (mniej tokenów - mniej ludzi do podziału zysku), inwestorzy tak naprawdę tracą, bo biznes się nie rozwinął tak jak planowano. Generalnie, ja sobie postanowiłem, że w jakiekolwiek zbiórki crowdfundingowe (nieważne czy tokeny czy akcje/udziały) wchodzę dopiero po znacznym przekroczeniu softcapu. Oczywiście, jest to warunek konieczny, ale nie dostateczny.
Po szóste, zbiórki crowdfundingowe mogą być atrakcyjne dla nieuczciwych ludzi - jeśli ktoś wydyma bank czy fundusz VC, to ta instytucja go dojedzie prawnie, no ale inwestor który zainwestował 500 pln w crowdfundingu, nie podejmie się działań, bo szkoda czasu i pieniędzy na prawnika dla takiej kwoty. No i ciężko może być udowodnić, że ktoś miał złe intencje.
Po siódme, nie przeceniajcie obietnic typu DAO albo "zainwestuj w tej zbiórce, to jak kiedyś znów zrobimy zbiórkę, to będziesz mieć lepsze warunki w następnej zbiórce" i innych "benefitów". Koniec końców, chcecie zarobić na powodzeniu biznesu, a nie na dodatkach. Tak jak wybierając pracę, ludzie kierują się głównie pensją a nie dodatkowymi benefitami. Przykładowo, co z tego, że tokenariusze głosują (głosami ważonymi ilością tokenów) nad jakąś sprawą, jeśli np. ponad 50% tokenów jest w posiadaniu kilku największych inwestorów, a 90+% z nich ma ułamek procenta wszystkich tokenów?
Po ósme, traktuj kapitał zainwestowany jako zamrożony, nawet w przypadku jakiegoś rynku wtórnego. Zazwyczaj rynki wtórne tokenów z tokenizacji biznesów mają niewielkie liquidity i ciężko się ich pozbyć przed czasem, jeśli się tego chce. Może też się zdarzyć, że scentralizowana giełda kryptowalut po pewnym czasie usunie z tego powodu rynek wtórny, bo rynki z niskim wolumenem obniżają ocenę giełdy w oczach strony typu coinmarketcap, coingecko itd.
Ten post nie jest poradą inwestycyjną.
Jeśli macie jakieś doświadczenia związane z tokenizacją, możecie dać znać w komentarzu.
Bardzo ciekawy artykuł, ja osobiście trzymam się rynku tradycyjnego, budowa portfela akcyjnego jest dla mnie wystarczająca jeśli chodzi o aktywa obarczone wysokim ryzykiem :) W tokenach/krypto czycha zdecydowanie zbyt wiele pułapek by czas poświęcony na filtrację był dla mnie warty świeczki. A skuteczność samego określenia ryzykowności danego projektu oceniam na bardzo niską porównując do aktywów tradycyjnych.