Minitel był czymś, co można nazwać owocem romansu telefonu z telegazetą. Niewielki ekran terminalu pozwalał na szereg aktywności. Za jego pomocą można było wykonać przelew bankowy, zamówić zakupy z dostawą do domu, a nawet rozmawiać z innymi użytkownikami. A wszystko to zaczęło się w 1978 roku, trochę później niż pierwsze prace nad internetem, ale postęp prac był na tyle szybki, że jego twórcy zostawili Amerykanów daleko w tyle.
Minitel powstał z inicjatywy rządowej. Pod koniec lat 70 Francja przeżywała ciężki okres. Wysokie ceny ropy spowodowały poczwórny wzrost kosztów energii, Marsylia była okupowana przez gangi narkotykowe, a sieć telefoniczna znajdowała się w opłakanym stanie, licząc zaledwie 7 milionów punktów na 47 milionów Francuzów. Niesmaku sytuacji dodawał fakt, że Francja była uzależniona od USA w dziedzinie urządzeń i oprogramowania, co godziło w narodową dumę Francuzów.
Francja jak mało który kraj zdawała sobie sprawę z potęgi komunikacji. To dzięki wspomnianych wcześniej semaforom, Napoleon mógł kontrolować swoje wojska podczas gdy armie jego przeciwników miały trudności we wzajemnym odnalezieniu siebie. Nie inaczej było w przededniu ery informacji. Francuzi mieli wykonywać przelewy z domu, składać zamówienia w sklepach wysyłkowych bez kontaktu z pracownikiem i rezerwować bilety kolejowe bez konieczności wycieczki na dworzec. Ojcami tej rewolucji było dwóch mężczyzn: Simon Nora i Alain Minc.
Ojcowie informatyzacji we Francji żródło
Minitel miał zacząć działać już 2 lata później. Jednak pojawił się problem. Nikt nie będzie używał systemu, w którym nie ma usług i nikt nie stworzy usług dla systemu, który nie ma użytkowników. Postanowiono więc rozdawać terminale za darmo, płatne miało być korzystanie z nich. Pierwszą (darmową) usługą była książka telefoniczna. Minitele były dystrybuowane przez PTT, państwową spółkę zajmującą się zarówno tradycyjną pocztą jak i telefonią. Pocztowcy chcieli w ten sposób zmniejszyć koszty obsługi klienta oraz pozbyć się konieczności drukowania książek telefonicznych. Minitel można było dostać za darmo (chociaż nie na własność, a kara za uszkodzenie była bardzo wysoka), ale wraz z nim traciło się prawo do książek. Minitele cieszyły się dużą popularnością, już po ośmiu latach adopcja terminali osiągnęła 3 miliony punktów, a każdego miesiąca instalowano dodatkowe sto tysięcy terminali.
Terminal Minitel źródło
Terminal Minitel posiadał monochromatyczny ekran, klawiaturę i modem. Wszystko to znajdowało się w jednym urządzeniu. By połączyć się z siecią, należało zadzwonić na specjalny numer, następnie minitel nawiązywał połączenie, a my mogliśmy odłożyć słuchawkę. Było więc to bardzo podobne do połączenia Dial-up, z którego kiedyś korzystał internet. Komunikacja z użytkownikiem odbywała się za pomocą tekstu i prostych grafik, bardzo przypominał pod tym względem telegazetę, z tą różnicą, że działała w obie strony za pośrednictwem prostych kodów. Do uzyskania połączenia należało wpisać specjalny numer punktu dostępowego, najczęściej 3615 oraz kod usługi, z której chcieliśmy skorzystać, np. 3615, a następnie SNCF przenosiło nas na stronę kolei, gdzie można było sprawdzić rozkład i zarezerwować bilet, 3615 LEMONDE należało do największej paryskiej gazety i dawało dostęp do wiadomości. W ten sposób można było też korzystać z bankowości dzięki porozumieniu 6 największych banków, mieć dostęp do notowań giełdowych, robić zakupy, ale też dowiedzieć się gdzie warto pojechać na wakacje albo kto namalował dany obraz. Minitel był bardzo prosty w obsłudze. Podłączało się go do linii, dzwoniło na numer i wpisywało kody. Bez trudnej konfiguracji, listy komend. Było to w zasadzie urządzenie plug&play. Dodatkowo możliwe było podłączenie drukarki, czytnika kart magnetycznych czy komputera, co pozwalało na stworzenie bardzo taniego stanowiska pracy biurowej lub punktu sprzedaży. Była też możliwość sterowania ogrzewaniem, zraszaczami czy nagrywarkami VHS.
Kobieta opłacająca faktury za pośrednictwem karty i Terminalu. Zdjęcie: Michel Gaillard/REA/Redux
Minitel pobierał płatność za minutę połączenia, dzieląc się częścią zysku z dostawcami usług. Pojawiła się więc okazja dla wydawców gazet, twórców prostych gier oraz wyszukiwarek. Dostawca usługi nie znał swojego klienta, nie wystawiał mu rachunku, tylko dostawał okresowe wypłaty od zarządcy Minitel. Odchodził więc problem skomplikowanej księgowości. Po stronie odbiorcy zaś, na rachunku nie była wyszczególniona żadna strona, która odwiedzał, jedynie zbiorcza opłata za korzystanie z systemu. Była to duża pokusa, ponieważ płatność nie następowała od razu i niektórzy z abonentów zatracili się na tyle, że kończyli później z astronomicznymi rachunkami. Co ciekawe, w Minitel istniały również usługi skierowane do dzieci, zwłaszcza po wprowadzeniu płatnej wersji z kolorowym wyświetlaczem, co doprowadziło zapewne wielu rodziców do konsternacji nad wysokością rachunku.
Reklama usługi w Minitel skierowana do dzieci.
Korzystanie z Minitel było anonimowe. Nie zapisywały się żadne informacje o przeglądanych stronach, a próba wprowadzenia funkcji zapisu ostatniej oglądanej witryny spotkała się z protestami społeczności, oddającej terminale. Nie był prowadzony żaden rejestr, a ślad urywał się po wyłączeniu terminalu. Często więc zdarzało się, aby w sposób niezgodny z przeznaczeniem korzystali pracownicy firm bazujących na Minitel. Anonimowość była dużą zachętą dla żądnych wrażeń abonentów. Jak grzyby po deszczu zaczęły pojawiać się tak zwane różowe komunikatory, odpowiednik sex chatów. W ramach tych serwisów często zatrudniano młodych mężczyzn udających kobiety, a ich zadaniem było jak najdłuższe utrzymanie na linii rozmówcy. Z racji anonimowości rozmowy te często szły w kierunku fetyszy, do których nikt nie przyznałby się publicznie. Po drugiej stronie podnosiły się głosy obrońców moralności, rząd jednak uznał, że ochrona dzieci przed takimi treściami jest po stronie rodziców, sam jednak wziął kawałek z tortu i opodatkował takie usługi. A opodatkowywać było co, około połowa połączeń w 1990 roku odpowiadała właśnie za treści erotyczne.
Ekran powitalny jednego z sex chatów źródło
Minitel był bardzo dochodowy. Koszt dystrybucji terminali w pierwszych ośmiu latach wyniósł 8 miliardów franków, ale zysk z dostarczanych treści kształtował się na poziomie 3,5 miliarda franków, a poczta każdego roku oszczędzała pół miliarda na druku książek telefonicznych, a także nie przyczyniała się do wycinki lasów. Wartość rosła wraz z czasem i postępującą adopcją. W 1998 roku Minitel zarobił około 5 miliardów franków, z czego 2/3 zostało przekazanych twórcom treści. Samo korzystanie było tańsze od rozmowy telefonicznej z uwagi na pakietowy przepływ informacji, niewymagający stale otwartej linii.
Minitel miał jednak dużą wadę. Był systemem scentralizowanym. O ile użytkowanie było anonimowe i spełniało definicje wolnych mediów, tak by zarabiać na dostarczanych treściach, należało dołączyć do grupy zarezerwowanej wyłącznie dla dostawców prasy, którzy lobbowali za takim rozwiązaniem, obawiając się konkurencji. Skutkowało to powstawaniem gazet-widmo, które wydawane były wyłącznie po to, aby dostać się do systemu, i miały niewiele wspólnego z faktycznym dziennikarstwem. Gdy to się udawało, redakcja kończyła swoją działalność, a firma skupiała się na rozwoju usługi w Minitel. Nie było za to większych problemów z rejestracją np. sklepu.
Minitel był narodową dumą Francuzów. Praktycznie każdy obywatel miał dostęp do informacji, ponieważ wiele terminali instalowanych było w miejscach publicznych. Z czasem jednak jego popularność słabła na rzecz internetu, ponieważ rozwój następował jedynie w zakresie oferowanych usług, a technicznie praktycznie stał w miejscu. W końcu serwery zostały wyłączone w 2012 roku i ostatnie 810 tys. terminali stało się bezużytecznych. I tym akcentem kończymy, tą rozpoczętą 3 lata temu serię. Zaczęliśmy od ognisk, poprzez telegraf i radio, a na teletekście kończąc. Mam nadzieję, że dowiedzieliście się czegoś nowego i zabłysnęliście wiedzą w towarzystwie. Dziękuje za przeczytanie.
Źródła:
https://www.internetstandard.pl/news/Minitel-stary-ale-jary,59520.html
https://en.wikipedia.org/wiki/Minitel
https://gadzetomania.pl/3916,minitel-francuski-pomysl-na-internet-bez-internetu
https://www.bbc.com/news/magazine-18610692
https://spectrum.ieee.org/tech-history/cyberspace/minitel-the-online-world-france-built-before-the-web
https://www.computerworld.pl/news/Minitel-telematyka-francuska,309236.html
Miniaturka: