Lvl 27
Siedzę sobie na przystanku autobusowym i marznę.
Ja pierdole jak pizga.
Podjeżdżają autobus.
nieoznakowany.
Dobra Anon,
do nieoznakowanego się cykam, bo jak wsiąde i zobaczę "69 kierunek: twoja dupa" to przyps.
Patrzę do autobusu, zaglądam- dupa. W środku też nieoznakowany.
Kompletnie kurwa nic.
Anon, ahoj przygodo. Co najwyżej mnie zgwałcą (gwałt= nie będziesz już prawiczkiem Anon)
Wsiadam.
Są ludzie.
To dobrze.
Ale po jakimkolwiek znaku co to za autobus- chuj, Nie ma.
No trudno.
Pytam jakiejś kobiety.
Ona: nie wiem.
Zajebiście.
Pytam kierowcy.
On: nie wiem
No kurwa.
Wysiądę na następnym.
Nagle jakaś loszka lvl 21, suczka jak ja pierdole.
Beniz momentalnie staje na nogi
Kurwa zapomniałeś że masz dresy na sobie i każdy widzi twojego drągala
Babka speszona twoim zachowaniem wylatuje z biegiem z autobusu
Pierdoli Ci o jakimś przedmiotowym traktowaniu.
Jebana feministka
Dobra chuj masz ją w dupie
Jechać dalej.
Zajebiście. Przypominam sobie że miałem wyśąść tam gdzie wsiadła loszka.
No kurwa.
Mija:
10min- co jest
20min- gdzie ten przystanek
30min -Anon kurwa spierdalaj przez okno.
Godzina- dobra chyba koniec trasy. Jestem w lesie kabackim (jechałem z Targówka, dosłownie drugi koniec Stolicy)
Rozglądam się.
Pasażerowie zniknęli.
Kierowca zniknął.
Autobus sam jedzie.
Środek lasu kabackiego.
Autobus się zatrzymał.
Nareszcie.
Ale nie Wychodzę.
Cykam się.
Drzwi się zamykają.
Ziemia się rozstępuje.
Kurwa apokalipsa.
Zaczynam się modlić.(Jako ateista mam w dupie do kogo)
Autobus zjeżdża na platformie w dół
Modlę się do Jezusa.
Platforma jedzie
Modlę się do Allaha.
Platforma się zatrzymała.
Modlę się do potwora spaghetti.(a co jeśli to oni mają rację?)
Drzwi się otwierają.
Modlę się do wszystkich naraz
Wchodzi paskudny karzeł.
O kurwa.
To nie jest zwykły karzeł.
To Imperator Generalissimus Jarosław Kaczyński.
O kurwa.
Głosowałem na "popierdoleńca Kukiza"
Ale Imperator mnie nie zabił.
Jeszcze nie zabił.
Mówi:" Anonie, jest sprawa. Gruba sprawa. Wiem że nie głosowałeś na Andrzeja w wyborach prezydenckich."
O kurwa. Anon przeproś go bo cię zabije. Błagaj o życie. może puści.
Ale nie. Imperator Generalissimus się uśmiecha.
"Anon, ja po prośbie. W nagrodę za wykonanie zlecenia dostaniesz zaproszenie na bajlando u Maciora."
O kurwa.
Melanż u Antoniego
Loszki gwarantowane
Posłanka Pawłowicz w stroju króliczka playboya
Beniz Ci staje
Myślami już jesteś tam, w niej ale trzeba wykonać zlecenie.
Ale jakie?
Prezes mówi dalej:"Powiem wprost, musisz załatwić Andrzeja. Ostatnio nie chce podpisywać moich ustaw jebany."
Wyjebałem mu. O kurwa. poniosło mnie, ale nikt nie będzie nazywał Andrzeja Dudeła, mego prezydenta, mego Pana ponad pany "jebanym".
No to teraz na pewno umrę.
Ale chwila, co tu się dzieje?
Po uderzeniu z Jarosława zaczęły lecieć iskry. Nagle Prezes Jarosław Kaczyński wybuchł, a z jego metalowych wnętrzności wyłonił się kot.
Ale nie byle jaki kot. To kot zagłady, który do tej pory działał pod przykrywką jako kot Jarosława.
Teraz wszystko stało się jasne.
"To ja stałem za wszystkim"
O kurwa. On gada.
"Oczywiście że mówię. Umiem też czytać w myślach"
O kurwa. Co on jeszcze strzela laserami z oczu?!
"Tak"
No ja pierdole.
w tym momencie przybył Mariusz Pudzianowski.
Dlaczego?
Skąd?
Po chuj?
Nie mam pojęcia.
Ale kot wiedział.
Od razu zaczął strzelać laserami z oczu do Mariusza. Mistrz z gracją wyminoł wszystkie strzały i załatwił kota jak Popka w KSW. Zmasakrował go z taką siłą że sam Papież Franciszek w Argentynie poczuł powiew fali uderzeniowej.
"Anon, przysłał mnie Pan nad pany, Andrzej Duda, żebym uratował jego wiernego sługę. W nagrodę za swe czyny nie pojedziesz do gułagu."
odleciał.
A ja przez to wszystko spóźniłem się do pracy.
Kurwa mać.
Sort: Trending